Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem. J 13,34
Jezus powiedział do swoich uczniów: Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. Mt 5,43-48
***
Trudne to przykazanie i nieludzkie. Wszak ludzką rzeczą jest odpłacać złem za zło a dobrem za dobro. Chrystus jednak naciska: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i
módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca
waszego, który jest w niebie. Jednocześnie pokazuje jak realizować taką bezkompromisową miłość bliźniego i rozpina ramiona na Krzyżu.
Bóg jest Miłością, a ja Jego dzieckiem. Czy jestem gotowa zmierzyć się z ciężarem tej odpowiedzialności, która spada na barki Jego dzieci? Czy akceptuję Bożą logikę myślenia i działania?
Nigdy nie zapomnę dnia, gdy uległam złym emocjom i byłam niewyrozumiała, małoduszna, pozbawiona cierpliwości. Wystarczyło jedno przelotne spojrzenie na Krzyż, żeby doznać zawstydzenia. Czy tak traktuje mnie Bóg jak ja traktuję innych? Czy tak chciałabym być potraktowana jak potraktowałam kogoś, dla kogo nie mam serca? Nawet przybite do Krzyża dłonie Chrystusa wciąż nam błogosławią, a Jego usta wypowiadają słowa gorącej modlitwy i rozgrzeszenia: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią...