niedziela, 15 listopada 2015

Patroni dzisiejszego dnia: błogosławiona Magdalena Morano i święty Dydak z Alcali.


Święty Dydak z Alcali - San Diego de Alcalá
Miał wielkie serce - troszczył się o ubogich, pielęgnował chorych


Błogosławiona Magdalena Morano - nauczycielka i zakonnica
Współpracownica św. Jana Bosko

"Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy
On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje." Ps 16


Ona była nauczycielką, uczyła dzieci w szkole, ale w głębi serca pragnęła wstąpić do klasztoru. On był tercjarzem franciszkańskim i pracował w kościele jako ogrodnik. Oboje od wczesnych lat musieli pracować na swoje utrzymanie i odbyli długą drogę zanim ich marzenia o służbie Bogu mogły się spełnić. Błogosławiona Magdalena dopiero u świętego Jana Bosko, który zauważył i docenił jej talent wychowawczy,  znajdzie miejsce dla siebie. W innych zgromadzeniach jej nie chciano, bo była za stara - miała już 30 lat. Tutaj będzie mogła wykorzystać zdobyte wcześniej doświadczenie w pracy z dziećmi. Święty Dydak wstąpi do Zakonu Braci Mniejszych i zacznie jako najskromniejszy z braci, ale niebawem, dzięki dobroci serca, talentom (miał dar pielęgnowania chorych i uzdrawiania) oraz zaletom ducha, dojdzie aż do funkcji przełożonego klasztoru. Ich życie było trudne i pracowite, ale pełne miłości, bo żyli dla Chrystusa i zawsze stawiali sobie Pana przed oczy.


Błogosławiona Magdaleno i święty Dydaku! Nauczcie nas z pokorą przyjmować wszystko co nas spotyka i czynić dobro tam, gdzie jesteśmy. Niech nigdy nie zapominamy, że dla Boga nie ma mniej zaszczytnych funkcji i każda ze ścieżek, którą kroczymy w pokorze, naśladując Chrystusa, zaprowadzi nas do Nieba. Amen.




Rozważania na dzisiejszy dzień. Eremita z Eremu Maryi "Brama Nieba": Przetrzymać samotność...

Z czytań na dzisiejszy dzień - fragment Psalmu 16. Moja modlitwa:

Strzeż mnie, mój Boże, Tobie zaufałem!

Pan moim dziedzictwem i przeznaczeniem, 
to On mój los zabezpiecza. 
Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy, 
On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje. 

Strzeż mnie, mój Boże, Tobie zaufałem!

Dlatego cieszy się moje serce i dusza raduje, 
a ciało moje będzie spoczywać bezpiecznie, 
bo w kraju zmarłych duszy mej nie zostawisz 
i nie dopuścisz, bym pozostał w grobie. 

Strzeż mnie, mój Boże, Tobie zaufałem!

Ty ścieżkę życia mi ukażesz, 
pełnię Twojej radości 
i wieczną rozkosz 
po Twojej prawicy. 

Strzeż mnie, mój Boże, Tobie zaufałem!




Błogosławiona Magdalena Morano...


Magdalena przyszła na świat 15 listopada 1847 roku w Chieri jako szóste dziecko. Miała jeszcze dwoje młodszego rodzeństwa. Wkrótce jej ojciec zgłosił się na ochotnika w czasie walk o zjednoczenie Italii. Służył w wojsku sześć lat. Mama sama musiała radzić sobie z ósemką dzieci. Rok po powrocie, w 1855 roku, ojciec Magdaleny zmarł z powodu gruźlicy. Rodzina nigdy nie była zamożna, ale teraz sytuacja stała się bardzo trudna.
Magdalena przerwała naukę w szkole podstawowej i pomagała zarobić na utrzymanie, tkając płótna. Dziecko przestało się śmiać, bawić, posmutniało. Dostrzegł to kuzyn matki, który starał się pomagać rodzinie, na ile potrafił - kupował książki i przybory szkolne. Dzięki niemu Magda mogła wrócić do szkoły.
W wieku 10 lat przeżyła najważniejsze chwile dzieciństwa: Pierwszą Komunię świętą, śmierć siedmioletniego brata Józefa i rozpoczęcie nauczania jako mistrzyni w szkole. Powierzono jej opiekę nad najmłodszymi dziećmi. Dziewczynka bawiła się z nimi, pomagała w lekcjach. Pięć lat później, w Buttigliera, gdzie przeprowadziła się jej rodzina, miejscowy proboszcz otworzył przedszkole, w którym Magdalena została wychowawczynią.
W latach 1864-1866 zdobyła odpowiednie dyplomy uprawniające do nauczania w szkole powszechnej. Na zaproszenie władz miasta Montaldo Torinese objęła w nim stanowisko nauczycielki, choć miała dopiero 19 lat. Została niezbyt dobrze przyjęta przez mieszkańców, ponieważ zajęła miejsce miejscowej nauczycielki. Wkrótce jednak swoją dobrocią, życzliwością i zaangażowaniem zyskała serca wszystkich wychowanków, a potem także rodziców i całego miasteczka. Spędziła wśród nich 12 lat. Pochłaniała ją nie tylko praca; już wtedy odznaczała się głębokim życiem wewnętrznym: codziennie uczestniczyła we Mszy św., włączyła się w życie parafii.  Przez 11 lat zebrała tyle oszczędności, że mogła zrobić matce niespodziankę - kupiła niewielki domek z ogródkiem i kawałkiem pola. Zwierzyła się jej przy okazji, że pragnie zostać zakonnicą.
Nie przyjęły jej Córki Miłości ani dominikanki, ponieważ miała już skończone 30 lat. To jej jednak nie załamało. W 1878 roku Magdalena przebywała w Turynie i wykorzystując nadarzającą się okazję, poszła na spotkanie z ks. Janem Bosko. Święty natychmiast dostrzegł jej duchowe talenty i charyzmat pedagogiczny. Przyjął ją z otwartymi rękami.
Magdalena wstąpiła do sióstr w Mornese 15 sierpnia 1878 r. Bardzo polubiła ją św. matka Mazzarello, a nowa siostra ze zdumieniem stwierdziła, że salezjański system wychowania jest podobny do tego, jaki praktykowała od 16 lat. Zabrała się od razu do pracy. Uczyła w Nizza, gdzie w latach 1878-1879 przeniesiono Dom Macierzysty. W dniu 4 września 1879 r. złożyła pierwsze śluby zakonne; rok później złożyła śluby wieczyste.Zaraz potem przełożona powołała ją do rady domu. Niebawem, w nocy 14 maja 1881 roku, zmarła matka Mazzarello. Magdalena jeszcze w tym samym roku wyjechała na Sycylię, gdzie w Trecastagni miejscowa ludność nie odnosiła się z sympatią do "obcych" sióstr. Błogosławiona cierpliwie oddała się pracy. Wkrótce siostry otworzyły oratorium świąteczne, kolegium, konwikt, kilka szkół. Przez cztery lata siostra Morano pracowała bez wytchnienia. Była dyrektorką domu, mistrzynią nowicjuszek, nauczycielką, katechetką, pomagała w zakrystii, portierni, pralni, kuchni i piekarni. Była wszędzie, ale zawsze znajdowała czas na modlitwę.
Praca sióstr wydała wspaniałe owoce. Miejscowi biskupi zabiegali, by siostry podjęły pracę także w ich diecezjach. Jakby w odpowiedzi na te prośby zgłaszało się coraz więcej kandydatek. Po czterech latach siostra Magdalena została przeniesiona do Turynu, gdzie zorganizowano główny zarząd zgromadzenia. Została przełożoną generalną. Tymczasem zmarła z nadmiaru pracy przełożona wspólnoty na Sycylii. Magdalena powróciła więc na wyspę i tam pracowała przez ostatnich 18 lat życia. Powstały wtedy domy w bardzo wielu miejscowościach.
W ogromie pracy, jaki wykonała przez całe swoje życie, Magdalena zawsze znajdowała czas, by codziennie rano wstać przed wszystkimi, odprawić Drogę Krzyżową, a potem po wspólnych modlitwach zacząć pracę, która dla wielu ludzi byłaby ponad siły. W 1900 roku, po miesiącach podróży w upale, jej zdrowie się załamało. Męczyły ją nieustanne kolki i mdłości. Zdiagnozowano chorobę nowotworową. Siostra Magdalena przyjęła wolę Bożą z radością. Cudownym zrządzeniem woli Bożej w połowie listopada Magdalena wstała z łóżka, żartując przy tym, że "czarne owce" nie umierają. W kolejnych latach bóle nie ustawały, ale uśmiech nie znikał z jej twarzy. Godziny przepełnione bólem spędzała na modlitwie. Gdy w marcu 1908 roku matka Daghero z Turynu zapytała ją, czy byłaby gotowa opuścić Sycylię i podjąć obowiązki nowej inspektorki, Magdalena odpowiedziała z humorem: "A Matka nie ma litości dla moich 61 lat? Zdaję się na wolę Bożą, ale proszę, by Bóg dał mi łaskę dobrego przygotowania się na śmierć". Zmarła rankiem 26 marca 1908 r. w Katanii.Św. Jan Paweł II beatyfikował ją podczas swojej podróży do Katanii 5 listopada 1994 r. Powiedział wówczas: "Posługując się prostym, lecz wymownym porównaniem, Magdalena tak określała drogę do świętości: «Wstępuje się na wysoką górę doskonałości dzięki stałemu umartwieniu. Także duże domy są wykonane z małych kamieni ułożonych na sobie». Jej wskazówki oświecają, pocieszają, dodają odwagi: «Myślcie tak, jak myślałby Jezus». Tak właśnie m. Magdalena mówiła i tak żyła, samej sobie powtarzając: «Proś o łaskę, by każdego dnia nieść w pokoju twój krzyż»".




 Święty Dydak z Alcali...


W swoim kraju nazywany San Diego de Alcalá, Dydak urodził się w 1400 r. w San Nicolás del Puerto w Andaluzji. Pochodził z bardzo biednej rodziny, dlatego musiał wcześnie opuścić dom. Był tercjarzem franciszkańskim, pracował w swoim kościele parafialnym w ogrodzie. Zarobionymi pieniędzmi dzielił się z ubogimi. Przez pewien czas był pustelnikiem. 
Wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych, gdzie złożył śluby wieczyste i jako brat zakonny pełnił proste posługi i zadania w klasztorze w Arizal koło Kordoby.
W 1441 roku wyjechał na misje na Wyspy Kanaryjskie. Do Hiszpanii wrócił w 1449 r., a rok później przybył do Rzymu na kanonizację swojego współbrata, św. Bernardyna ze Sieny. Tam nawiązał kontakt z promotorami reformy zakonów franciszkańskich. Odtąd włączył się gorliwie w nurt obserwancki.
Podczas epidemii dżumy przebywał w klasztorze w Aracoeli (Alkali) na Kapitolu. Uzdrawiał chorych, namaszczając ich rany oliwą, która pochodziła z lampek płonących przed ołtarzem Matki Bożej.
Posiadał dar mówienia o Bogu i głębokiego rozumienia prawd wiary, dzięki któremu przyciągał wielu nawet uczonych teologów. Wiele osób prosiło go o modlitwę, ponieważ miał też dar wypraszania łaski powrotu do zdrowia. Wzorował się na św. Franciszku w ubóstwie, posłuszeństwie, pokorze i miłości do wszystkich ludzi i stworzeń.
Zasłynął z gorliwości, mądrości i świętości życia. Przez osiem lat pełnił obowiązki przełożonego klasztoru, co było niecodziennym wydarzeniem, nie zdarzało się bowiem, żeby prosty zakonnik pełnił obowiązki gwardiana.
Zmarł 12 listopada 1463 r. w Alcalá de Henares, w założonym przez siebie konwencie reformatów, trzymając w dłoniach krucyfiks. Jego ciało nie ulega rozkładowi i nadal wydziela przyjemną woń.
Kanonizował go papież franciszkanin Sykstus V 2 lipca 1588. Dydak jest patronem braci zakonnych. Od jego imienia wzięła swą nazwę misja franciszkańska w Kalifornii, która rozwinęła się i stała się podwalinami dzisiejszego miasta San Diego.






 Źródło obrazków: 1..., 2...., 3..., 4... .


Źródło zacytowanego tekstu:  "Czytelnia" serwisu http://brewiarz.pl