sobota, 18 maja 2019

Mów o tym wszystkim! Krzycz o tym na całe gardło! Niech cały świat się dowie!

Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. 
Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, 
a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą.1 J 1,5-6

Długo zastanawiałam się czy obejrzeć  film "Tylko nie mów o tym nikomu" Sekielskich. Sprawy, które porusza nie należą do przyjemnych. Pokazuje sytuacje, o których nie chce się słuchać ani tym bardziej oglądać na ekranie. Przytłacza ogrom krzywd. Wzbiera gniew na widok cierpienia i bezsilności ofiar. Oburza arogancja i bezkarność sprawców. Zasmucają złamane ludzkie życia, ale także zasmuca okrucieństwo ofiary, która w momencie konfrontacji ze sprawcą przyjmuje rolę napastnika i zaczyna znęcać emocjonalnie nad dawnym krzywdzicielem, chcąc mu sprawić psychiczny ból, upokorzyć i pogłębić wyrzuty sumienia. Nigdy nie zapomnę  pierwszej ze sfilmowanych relacji, gdy dorosła już kobieta dopytuje zaskoczonego i  zmieszanego staruszka, przebywającego w domu księży emerytów,  dlaczego właśnie ją sobie upatrzył spośród wszystkich dziewczynek  i wybrał na ofiarę? I czy wie jak bardzo ją okaleczył? Czy ma świadomość, że ona - pomimo upływu czasu - wciąż cierpi i wraca pamięcią to tamtych tragicznych zdarzeń? Staruszek był szczerze poruszony, ale nawet jego największa skrucha i najgłębszy żal nie potrafią zagoić tak głębokich  ran u ofiary - zwłaszcza tego rodzaju  ran.

Paradoksalnie każda ze stron ujawnionej relacji, zarówno sprawca, jak i ofiara przemocy, są przegrani. Przegrany jest czyniący zło, bo depcząc czyjąś godność wyrzeka się swojego człowieczeństwa i skazuje na potępienie wieczne, zapominając że Prawo Boże jest nieubłagane w odniesieniu do tego rodzaju zbrodni. Przegrana jest również wykorzystywana seksualnie ofiara, gdyż zostaje odczłowieczona, uprzedmiotowiona i okradziona z godności oraz zdolności nawiązania zdrowej relacji z przyszłym partnerem. Obie zatem strony zostają porażone przez zło i nie ma większego znaczenia czy cierpienie zadają, czy też go doświadczają. Przejawem porażenia przez zło są u sprawców przestępstw przygniatające wyrzuty sumienia albo arogancja i bagatelizowanie cierpienia ofiar. Wymówki, że nic się nie stało. że ofiara sama tego chciała. U ofiar z kolei piętno zła objawia się wycofaniem i problemami emocjonalnymi, prowadzącymi niekiedy do prób samobójczych, albo rozgoryczenia i gniewu, który podsyca pragnienie zemsty.

Przejmuje trwogą posiew zła. Obojętność otoczenia i najbliższych. Samotność ofiar  dręczonych przez wspomnienia. Wypaczony obraz Boga, który wynoszą z dzieciństwa wszyscy skrzywdzeni, którzy doznali seksualnej przemocy ze strony duchownych. Matka nie uwierzyła chłopcu i nadal posyłała go do kościoła, bo imponowało jej, że syn będzie ministrantem. Postronni świadkowie udawali, że niczego nie widzą albo przymykali oczy na odbywające się regularnie pokątne spotkania księdza z ofiarami. Zgłoszone przestępstwo seksualne jest ignorowane przez przełożonych i tuszowane a sprawca pozostaje bezkarny i przez lata kontynuuje niecny proceder...

Jaka jest skala tego zjawiska? Ile faktycznie osób doświadczyło tego piekła? Można odnieść wrażenie, że cały Kościół  jest dotknięty tym trądem i wszystkie polskie parafie to siedliska seksualnej przemocy oraz dewiacji. Czy rzeczywiście celibat i wstrzemięźliwość seksualna prowadzą do najgorszych patologii, a życie bez takich ograniczeń jest wolne od grzechu i szczęśliwsze?  Czy nie jest raczej tak, że to przesadne akcentowanie roli seksualności w naszym życiu rodzi patologie i prowadzi do nieszczęść - zdrad, rozpadu związków małżeńskich, gwałtów, wykorzystywania dzieci i osób słabszych?

Przestępcy seksualni nie ukrywają się tylko za murami kościołów, na plebaniach, ale są wszędzie. Jednych się potępia, a innym pobłaża. Prawdziwi winowajcy - siewcy zła, pustoszącego ludzkie sumienia również ludzi wierzących - pozostają niewidzialni. Winni są ci wszyscy, którzy demonizują rolę seksu i czynią z niego bożka współczesnego świata. Winni są ci wszyscy, którzy zachęcają do rozwiązłości i aktywności seksualnej już od najmłodszych lat a drugiego człowieka sprowadzają do narzędzia seksualnej przyjemności.

Jezus piętnował najmniejszy przejaw zła, pożądliwość i obłudę. Był pod tym względem bezkompromisowy. Nie można być uczniem Chrystusa i postępować wbrew Jego nauce! Kościół to nie tylko ludzie w sutannach i habitach, ale każdy, kto trwa we wspólnocie i mieni się katolikiem.

Niech nie będzie przepaści między naszymi deklaracjami i przekonaniami, a czynami! Bądźmy świadomymi uczniami Chrystusa, a nie katolikami tylko z nazwy lub przyzwyczajenia.  Księża nie spadają z księżyca, lecz wychodzą z polskich rodzin. To rodzina jest odpowiedzialna za to w jaki sposób młody człowiek postrzega później swoją seksualność i drugiego człowieka. Czy będzie on dlań osobą, czy tylko instrumentem do zaspokajania przyjemności. To rodzina kształtuje nasze rozumienie miłości. Miłość sprowadzona tylko do seksu zamienia się w niszczycielską siłę o niewyobrażalnym zasięgu rażenia. Niszczy nie tylko tych, którzy ślepo gonią za przyjemnością, ale i tych, którzy stają się obiektami pożądania. Ten wypaczony obraz miłości jest przeciwieństwem tego, czego uczy nas Chrystus.

Krzyczmy zatem na całe gardło. Niech cały świat się dowie! Seks odarty z miłości oraz miłość sprowadzona do seksu, to największe zło naszego świata. Nie dajmy się zatem zwieść światu i nie wierzmy, że uprawiać seks, to to samo co kochać. Miłość angażuje całego człowieka. Uczy odpowiedzialności. Uwrażliwia na potrzeby drugiej osoby i ukierunkowuje na służbę. Seks angażuje głównie naszą cielesność i koncentruje naszą uwagę na egoistycznym doznawaniu przyjemności.
Bóg daje człowiekowi pełnowartościowy posiłek - chleb miłości - rezerwując dla małżonków słodki deser namiętności. Diabeł kusi wszystkich słodyczami seksu. Rozdaje je za darmo i wmawia, że tak właśnie smakuje miłość.

Czy faktycznie seks jest dla każdego i czy seks dla samego seksu może dać szczęście?  Jeśli w to wierzę, to nie jestem uczniem Chrystusa, lecz wyznawcą pana tego świata. I nie ma znaczenia czy noszę sutannę, czy nie.

Odpowiedzią Kościoła na seksualizację człowieka jest Ruch Czystych Serc (dla osób stanu wolnego)  oraz Ruch Wiernych Serc ( dla małżonków). Jedynie w ten sposób -  my, osoby wierzące- możemy przeciwstawić się tęczowej rewolucji i dać odpór złu.


***

 Komentarz ks. prof. dra hab. Pawła Bortkiewicza ( TChr)



Wywiad : Ks. prof. Bortkiewicz: Oglądałem film Sekielskiego wręcz z fizycznym bólem

piątek, 17 maja 2019

Tęcza albo o zacieraniu granic, czyli kilka słów przeciwko zawłaszczaniu wizerunku Maryi.

Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. 
Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. J 10,27-30

Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza. Ps 23

Częstochowska Maryja - Matka Narodu i Kościoła, Nauczycielka Miłości, Opiekunka rodzinnego domu i Ojczyzny.

Czym jest dla mnie Częstochowska ikona? Muzealnym eksponatem?
I czym jest dla mnie Polska? Skansenem? Miejscem pełnym starych, zakurzonych pamiątek, które można porzucić w każdej chwili i zamienić na inne - lepsze, piękniejsze, ze wspanialszym widokiem na przyszłość? Czy podobnie traktuję swoją narodowość i płeć, uważając, że to tylko kwestia wyboru? Czy rzeczywiście w czasach unii Narodów Europy patriotyzm to tylko trącące sentymentem przywiązanie do miejsca i narodu albo zwyrodniały i szkodliwy nacjonalizm? Czy rzeczywiście orientacja heteroseksualna to rodzaj ograniczenia i umysłowego upośledzenia, będącego konsekwencją złego wychowania, które stygmatyzuje ludzi piętnem biologicznej płci?

Czy poruszyła mnie na pozór niewinna i traktowana jako wyraz artystycznej wolności manipulacja dokonana na wizerunku Czarnej Madonny? 1 A może przytakuję większości i nie widzę nic złego w szyderczym geście prowokacji - w namalowaniu tęczy zamiast aureoli wokół głów Maryi i Jezusa oraz rozklejaniu świętego wizerunku na toaletach - wychodząc z założenia, że nie wolno krępować twórczej wyobraźni artysty? Tęcza ta - będąca sztandarem ruchu głoszącego wolność seksualną i propagującego związki jednopłciowe - tak przystaje do wyobrażenia Matki Bożej jak doczepiony do orszaku trzech króli Belzebub, którego umieścił tam jeden z posłów czołowej partii! 2

W imię wolności jesteśmy zachęcani do coraz większej elastyczności sumienia. Do przekraczania wszelkich granic – dobrego smaku, zdrowego rozsądku, przyzwoitości. Do dokonywania gwałtu na tym, co biologiczne, etyczne i sakralne. Do akceptacji kłamstwa i obłudy. Do wyrzekania się wiary przodków i narodowości. Do porzucania wszystkiego co jest negatywnie postrzegane i piętnowane przez rodzime i europejskie elity nowoczesnego świata .

Prorocy tęczowego świata kreślą obrazy upragnionej rzeczywistości. Kuszą tęczowymi rajami na ziemi i wzywają do wypowiedzenia posłuszeństwa Dobru. Krzyczą, że seks, to miłość. Pieniądze, to najbardziej pożądane dobro, a totalna wolność od Przykazań i Boga, to najpewniejsza droga do szczęścia. Przekonują, że na obcej ziemi lepiej smakuje chleb, a ojczysty dom jest zawsze tam, gdzie więcej płacą za wykonywaną pracę. Głoszą też, że heteroseksualizm to przeżytek i jedno z tych ograniczeń, które trzeba odrzucić. W świecie tym nie ma dobra i zła. Jest tylko błogostan konsumpcjonizmu i niedosyt, któremu trzeba zaradzić.

Dzieci tęczowych ojczyzn wierzą w tęczowe raje. Wyrzekają się Boga. Głoszą rozdział życia i sumienia. Domagają się świeckiego państwa, by odebrać nie tylko duchownym, ale także wszystkim wierzącym możliwość wpływania na ustanawiane prawo i kształt rzeczywistości. Kościół traktują jak skorumpowaną i skompromitowaną instytucję zarządzaną przez chciwych złodziei i zboczeńców, chociaż sami są skorumpowani, obłudni i zbrukani. Mylą seks z miłością. Szczęście utożsamiają z przyjemnością. Pieniądze uważają za najbardziej pożądane dobro, a totalną wolność od Przykazań za najpewniejszą drogę do szczęścia. Szydzą z Maryi, strażniczki czystej, odpowiedzialnej i wiernej Miłości. Miłość natomiast odzierają z odpowiedzialności i sprowadzają do seksu. Lekceważą tym samym osobowego Boga, traktując Go jak oderwaną od rzeczywistości ideę, która dawno przebrzmiała i nie przystaje do nowoczesnego, tęczowego świata ludzi wolnych.

Za kim podążam i kogo słucham? Proroków nowoczesności czy Chrystusa? Czy mam odwagę podążać ścieżką pokory, wytrwałej miłości i niezłomnej wiary? Czy potrafię zrezygnować z przyjemności, pamiętając że szczęście to coś więcej niż przyjemność a prawdziwa miłość nie jest możliwa bez ukrzyżowania egoizmu i rezygnacji z wygodnictwa? Prorocy tęczowego świata - akwizytorzy szatana - przemilczają niewygodne, stare prawdy. Seks nigdy nie zastąpi miłości. Bogactwo nigdy nie nasyci głodu szczęścia. Wolność od Przykazań to niewola. Świat bez Boga to piekło. Człowiek odarty z dziecięctwa Bożego i świadomości zła oraz dobra, to tylko bezmyślne zwierzę targane instynktami.

*** 

Stada baranów, pobekując radośnie, biegną w podskokach na tęczowe łąki. Biegną skubać soczystą, tęczową trawę i pić ze słodkich, tęczowych źródeł. Ile owiec z niebieskiej owczarni pasie się na tęczowych łąkach razem z tęczowymi baranami? Ilu z nas – dawnych uczniów Chrystusa, których nazwał Swoimi przyjaciółmi - przyklaskuje prorokom tęczowego świata i krzyczy głośno: Ukrzyżować Kościół, znieść Przykazania, wyrzucić Boga z życia i pogrzebać w najciemniejszych katakumbach sumienia? 
Nie można iść za Chrystusem i być tęczowym wyznawcą!





1 Wytatuowanie wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej tęczą jest aktem przeobrażenia przedmiotu kultu religijnego w symbol ruchu wrogiego Kościołowi Katolickiemu. Ruch ten promuje zachowania i wartości potępiane przez Kościół - swobodę seksualną zamiast czystości, seks zamiast miłości, związki jednopłciowe zamiast heteroseksualnych.
2 Arkadiusz Myrcha.