Siedem stopni duchowości Krwi Chrystusa.
Źródło tekstu: http://www.cpps.pl/duchowosc-paschalna/7-stopni-duchowosci-krwi-chrystusa.html
I. Poznawać Krew Chrystusa
1. Język Krwi
Mówiąc o Krwi Chrystusa mamy zawsze na myśli samego Jezusa, drugą
Osobę Boską, która przyjęła Ciało i Krew i stała się człowiekiem;
Zbawiciela, który przelał Krew dla zbawienia świata; siedzącego po
prawicy Ojca zmartwychwstałego Pana, który przyjdzie jako Sędzia na
końcu świata. Krew Chrystusa stanowi jeden z najmocniejszych znaków
objawiających wszechmoc i miłosierdzie Boże. Z tego względu właśnie ten
realistyczny symbol daje także nam możność odpowiedniego wyrażenia
naszej wdzięczności i uwielbienia Boga.
Chrystus, Pośrednik między Bogiem a ludźmi, mówi do nas językiem
swojej Krwi. Przygotowany przez zwyczaje i rytuały Starego Testamentu
Zbawiciel i Nauczyciel ludzi wyraża i podsumowuje w symbolice swojej
Krwi to wszystko, o czym zaświadczyły już Jego słowa i czyny: „Tak
bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy,
kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16).
W ofierze Krwi Pan ukazuje się jako Wybawca Izraela i ludzkości. Jego
Krew wyraźnie mówi, gdzie należy szukać Nowego i Wiecznego Przymierza
między Bogiem a ludźmi. Krew Chrystusa stanowi przecież także
zadośćuczynienie za grzechy ludzkości4. Ona zawsze jest obrazem
Zbawiciela, który z miłości do nas oddał swoje życie, abyśmy mogli
cieszyć się udziałem w życiu wiecznym.
Kiedy więc szukamy Krwi Jezusa pozwalając temu symbolicznemu językowi
Biblii w modlitwie i rozważaniu przeniknąć nasze serce, pragnąc, aby
nadała kształt naszemu życiu i uzdolniła nas do godnej odpowiedzi,
szukamy i wypatrujemy nie czego innego, jak właśnie życia Boga, jak Boga
samego.
2. Rodzaje obecności Krwi Chrystusa w świecie
Gdzie wszakże odnajdziemy Boga? – Bóg jest
wszędzie, tak więc wszędzie też obecny jest Chrystus zmartwychwstały,
który w swym Bóstwie i uwielbionym człowieczeństwie przebywa z Ojcem.
Bóg ukrywa swą obecność przed nami, abyśmy Go szukali. Potem objawia się
nam, by okazać i podarować nam swoją miłość.
I ponownie ukrywa się, żeby miłość w nas rosła i umacniała się przez
szukanie. Ukrywanie i okazywanie swej obecności to gra miłości Bożej.
Najpełniej zaś swą miłość wyraził Bóg w Krwi swego Syna: „Temu, który
nas miłuje i który przez swą Krew uwolnił nas od naszych grzechów… Jemu
chwała i moc na wieki wieków” (Ap 1,5). A gdzie w naszych czasach
możemy spotkać życiodajny strumień Bożej miłości? Gdzie obecna jest Krew
Chrystusa we współczesnym świecie? Wyróżniamy trzy rodzaje obecności
Krwi Chrystusa.
– Obecność fizyczno–historyczna; myślimy o Krwi,
którą Jezus z Nazaretu w określonym miejscu i czasie przyjął z łona
Dziewicy Maryi, aby Ją potem przelać jako wyraz miłości i ofiary.
– Obecność liturgiczno – sakramentalna; Krew, którą
Jezus ofiarował uczniom w postaci wina podczas Ostatniej Wieczerzy, a
która w każdej Mszy świętej uobecnia się na ołtarzu i jest przy nim
spożywana; to Krew Chrystusa, którą w duchowy sposób przyjmujemy we
wszystkich sakramentach jako strumień życia w Mistycznym Ciele.
– Ponadto wyszczególniamy trzeci rodzaj obecności Krwi Chrystusa
szczególnie istotny dla naszej duchowości. Podczas gdy nie możemy już
doświadczyć fizyczno–historycznej obecności Krwi Chrystusa, a obecność
liturgiczno–sakramentalna związana jest z pewnymi określonymi znakami,
osobami i uroczystościami, trzeci rodzaj dostępny jest każdemu
człowiekowi o każdym czasie, jeśli tylko otwiera się on na wiarę. Chodzi
o Krew Zmartwychwstałego Chrystusa, która przenika i spaja cały
wszechświat. Dlatego można ją nazwać obecnością mistyczno–uniwersalną.
3. Grzech i cierpienie a Krew Chrystusa
Krew Zmartwychwstałego przenikającą swą mistyczną obecnością cały
wszechświat spotykamy przede wszystkim w cierpieniu. Kiedy Jezus w swoim
opuszczeniu na krzyżu wołał do Ojca, kiedy doszedł do szczytu swej
męki, doświadczył, jak mówi św. Jan od Krzyża, „ciemności duszy”,
ponieważ przyjął na siebie całe cierpienie świata.Używając symbolu Krwi
możemy powiedzieć: kiedy Chrystus oddał na krzyżu ostatnią kroplę Krwi,
aby obdarzyć ludzkość miłością i życiem Bożym, wówczas obmył w Niej całe
cierpienie świata, każdy grzech i upadek, każdą niesprawiedliwość,
samotność, wątpliwość, klęskę… W ofierze życia urzeczywistnionej krwawą
ofiarą krzyża uświęcił cały świat poprzez swą nową Boską obecność. Od
śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, od chwili przezwyciężenia grzechu
przez dzieło zbawienia, kiedy cierpienie stało się wyrazem Bożej
miłości, śmierć, grzech i cierpienie nabrały nowego znaczenia: stały się
zwiastunami i nośnikami życia, ponieważ zostały zanurzone w Krwi
Chrystusa.
Gdziekolwiek napotykamy ból fizyczny lub duchowy, nędzę,
niesprawiedliwość czy grzech, kiedykolwiek stajemy wobec dręczącego
pytania „dlaczego?” – wszędzie tam spotykamy Chrystusa w Jego Krwi. Ta
Krew Zbawiciela – w Zmartwychwstałym przenikająca cały wszechświat – w
cierpieniu świata znajduje tabernakulum, miejsce spotkania z człowiekiem
i adoracji. Stamtąd pragnie przenikać mocą wiary, nadziei i miłości do
naszego życia, by je oczyścić i przebóstwić. Cierpienie jako naczynie
zawierające Krew Chrystusa nabiera w świetle wiary nowej, niewymiernej
wartości. Zmienia ono życie człowieka, wyzwala go, daje mu radość i
autentyczny pokój.
II. Czcić Krew Chrystusa
1. Cześć jako konsekwencja poznania prawdy
W czasach starotestamentalnych istniał zwyczaj zaprzysięgania świadka
w procesach sądowych za pomocą formuły: „daj chwałę Panu” (Joz 7,19).
Również faryzeusze pragnąc dowiedzieć się prawdy w ten sposób zwrócili
się do uzdrowionego przez Jezusa ślepca (J 9,24). Prawda, wiarygodność i
cześć są ze sobą ściśle związane. Kto pragnie czcić Boga, musi mówić
prawdę.
A prawda pozostaje sobą w pełnym sensie tylko w całości. Kto ze
strachu, wygodnictwa albo niedbalstwa zataja część prawdy, staje się
niewiarygodny. Pół prawdy może być kłamstwem.
Kiedy w świetle wiary rozpoznaliśmy już rodzaje obecności Krwi
Chrystusa w świecie, nie możemy pozostać na Nią obojętni. Konsekwencją
świadomości tego faktu jest udzielenie należytej odpowiedzi. Najpierw
chodzi o to, by nie zapominać, nie przemilczać ani nie tłumić w sobie
prawdy o obecności Krwi Chrystusa. Zasadniczym sposobem okazania czci
należnej Krwi Chrystusa jest wobec tego zgłębianie i wyznawanie tej
prawdy w nauczaniu i w życiu.
2. Szacunek jako istota czci
W każdej Eucharystii kapłan unosi w górę kielich zbawienia na
pamiątkę dzieła Chrystusa, które uobecnia się za każdym razem na nowo.
Posłuszny Panu Kościół nieprzerwanie udziela sakramentów i w ten sposób
przekazuje strumień łaski płynący z Krwi Chrystusa. Liczne zgromadzenia i
stowarzyszenia poświęciły się Krwi Chrystusa i rozpowszechniają
modlitwy i nabożeństwo ku czci „Ceny naszego zbawienia”. Wiele
sanktuariów Krwi Chrystusa świadczy o wdzięczności i zaufaniu
pielgrzymującego ludu Bożego.
Wszystkie te znaki liturgiczne i wyrazy pobożności mają wielką
wartość, jeśli dokonywane są we właściwej postawie. Nie mogą pomijać
tego, co najistotniejsze. Nabożeństwo do Krwi Chrystusa nie może na
przykład znajdować swego punktu szczytowego w tym, że pielęgnuje i
podtrzymuje jedynie swoje zwyczaje i rytuały. Chodzi tu raczej o
właściwą odpowiedź życia udzieloną w wyniku spotkania z Bogiem w Krwi
Zbawiciela.
Kiedy Mojżesz na pustyni zaciekawiony płonącym krzewem chciał się do
niego zbliżyć, musiał najpierw zdjąć obuwie, gdyż miejsce, na którym
stał, uświęciła szczególna bliskość Pana. Zanim usłyszał Słowo i
polecenia Pana, musiał okazać swoją cześć.
Postawa czci i szacunku wobec obecności Boga w Krwi Chrystusa musi
stanowić naszą pierwszą odpowiedź, gdy rozpoznaliśmy już w wierze różne
rodzaje Jego obecności. Jak Pismo Święte w różnych miejscach dobitnie
powtarza, bojaźń Boża to pierwszy krok, a nawet warunek osiągnięcia
mądrości i poznania. Ta sama bojaźń i szacunek nadają modlitwom i
uroczystościom ku czci Krwi Chrystusa szczególną wartość i autentyczną
godność. Bez szacunku, który my ludzie powinniśmy okazywać też przez
zewnętrzną postawę, zarówno uroczystości liturgiczne jak i
pozaliturgiczne tracą swój sens. Stają się ciężarem i w końcu osiągają
przeciwny do zamierzonego skutek: zamiast czcić i radować Boga przynoszą
Mu hańbę, zamiast budować i umacniać wiarę, niszczą ją.
3. Szacunek dla bliźniego
Nie tylko w modlitwie i podczas Mszy świętej należy dbać o wewnętrzną
postawę szacunku i przejawiać go we właściwy sposób także na zewnątrz.
Potrzebna jest również taka postawa, gdy spotykamy Krew Chrystusa w
cierpiącym człowieku, a w szczególny sposób w grzeszniku. Oczywiście
nasz szacunek okazywany choremu nie będzie przejawiał się w
liturgicznych znakach! Kto pragnie szanować drugiego ze względu na Krew
Chrystusa, ten mówi i czyni przede wszystkim to, co odpowiada prawdzie,
co pomaga drugiemu i buduje go. Kto szanuje bliźniego, nie patrzy na
niego z góry, lecz spogląda ku niemu w górę; szuka i podkreśla to, co
szlachetne, piękne i wartościowe.
Wspaniały przykład szacunku wobec upadłego i obciążonego winą
człowieka daje nam papież Jan Paweł II w swoim przemówieniu do więźniów w
Papuda. Papież zna problematykę słuchaczy. Mimo to spogląda traktuje
ich na równi, bez sztuczności czy aktorstwa, lecz z głębokim
przekonaniem wiary. Dzięki temu może powiedzieć: „Spotykam w was ludzi
odkupionych, za których Chrystus przelał swoją Krew…” Następnie Ojciec
święty wyjaśnia znaczenie Krwi Chrystusa jako znaku miłości Boga do nich
i całej ludzkości. Na koniec przypomina, że Krew Zbawiciela stanowi
źródło radości większej niż ta, którą może dać świat, gdyż uzdalnia
człowieka do miłości i daje siły konieczne do rozpoczęcia nowego życia.
Wyjaśniając w ten sposób Krew Chrystusa papież pośrednio wskazał
także, gdzie leżą braki i trudności w życiu więźniów. Powiedział to
jednak zachęcając i budując, nie oskarżając ani nie demaskując. Mógł
przy tym zacząć od podstawowej wartości w życiu tych nieszczęśliwych
ludzi – od faktu, że jako odkupieni naznaczeni są trwale Krwią
Chrystusa. Tej godności nikt im nie może odebrać czy zniszczyć, a nawet
sami nie są w stanie jej odrzucić. Odkupienie przez Krew Chrystusa
stanowi więc najgłębszą przyczynę naszego szacunku wobec każdego
człowieka – nawet jeżeli w czymś zawinił.
III. Rozmawiać z Krwią Chrystusa
1. Niezbędny dialog
Stwierdziliśmy już, że symbol Krwi Chrystusa nie oznacza części, ale
wyraża całość osoby Chrystusa. Nie dziwi więc fakt, że tytuł tego
rozdziału wskazującego następny krok w duchowości po „rozpoznaniu” i
„uczczeniu” mówi o „rozmowie” z Krwią Chrystusa. Odpowiada to całkowicie
stylowi biblijnemu: krew Abla „wołała” do nieba o pomstę (Rdz 4,10),
podczas gdy Krew Chrystusa „mówi głośniej” (Hbr 12,24).
Możemy więc rozmawiać z Krwią Chrystusa. Pewien dialog jest nawet
konieczny dla głębszego wejścia w tę duchowość. Zresztą przecież nie
możemy w pełni uniknąć tej rozmowy. Krew Chrystusa woła do każdego z
nieodpartą przenikliwością: „dla Ciebie!” – Nawet jeżeli ukryjemy się w
obojętnym milczeniu, to będzie ono jednak naszą odpowiedzią…
Jak możemy więc rozmawiać z Krwią Chrystusa?
2. Gotowość słuchania i czekania
Kiedy Bóg zawołał młodego Samuela, ten nie umiał jeszcze na Jego
wezwanie odpowiedzieć, gdyż nie znał głosu Boga. Doświadczony kapłan
Heli poradził mu, by następnym razem powiedział: „Mów Panie, bo sługa
Twój słucha” (Sam 3,9).
Ta modlitwa nadaje się z pewnością dla każdego, kto pragnie rozmawiać
z Bogiem. Partnerzy tej rozmowy są tak nierówni, że Bogu w każdym razie
przypada pierwsze słowo, podczas gdy my powinniśmy wyrazić naszą
gotowość słuchania i służenia. Aby Krew Chrystusa mogła do nas przemówić
potrzebujemy nie tylko czasu, ale przede wszystkim spokoju i uważnej
otwartości serca. Głębiej w rozmowę z Krwią Chrystusa zaprowadzi nas nie
wielka ilość różnych formułek modlitewnych, ale wewnętrzna gotowość i
dyspozycyjność, która idzie za głosem Boga. Cóż może naszego partnera
rozmowy bardziej zachęcić do mówienia niż chwila, kiedy rozpozna naszą
gotowość do uczenia się? Często zresztą sprawdza Bóg, czy ta gotowość
jest rzeczywiście szczera i mocna. To zaś możemy okazać przez
cierpliwość i skromność, które umieją czekać.
Nie możemy jednak spodziewać się, że Krew Chrystusa natychmiast i w
każdej sytuacji będzie do nas przemawiać. Zbyt głęboka jest Jego
tajemnica cierpienia i miłości. Żeby w nią wejść, potrzebny jest klimat
zaufania, potrzebna jest godzina łaski, którą trzeba wyprosić, wyczekać,
wycierpieć.
3. Pierwsza odpowiedź
Nawet gdy już pozostawiliśmy Jezusowi pierwsze i ostatnie słowo,
nadchodzi jednak chwila, kiedy chcemy i powinniśmy sami coś powiedzieć.
Czasami serce jest tak przepełnione, że nietrudno nam czymś się
podzielić. Ale przecież nie chcemy mówić po prostu „czegokolwiek”.
Chodzi nam o odpowiednie słowa, godne, by wypowiedzieć je w obecności
Krwi Chrystusa.
Tu przychodzi nam z pomocą Kościół, który przez wiarę uczy modlitwy, a
przez modlitwę pogłębia wiarę. Pomiędzy szczególnie przez Kościół
zaakceptowanymi i powszechnie zalecanymi litaniami znajduje się też
litania do Krwi Chrystusa. Zwraca w niej uwagę powtarzające się
wezwanie: „wybaw nas!” Brzmi ono jak wołanie tonącego o pomoc. Ale czyż
nie jest to często właśnie głos naszego serca? Czy nie musimy wołać tak
codziennie pragnąc w naszą modlitwę włączyć nędzę całego świata? Cóż
innego moglibyśmy zawołać w obliczu Krwi Zbawiciela, skoro doświadczamy
tak wielu katastrof! – Czy już samo to wołanie o pomoc nie stanowi też
wyrazu zaufania? Ostatecznie gotowość przyjęcia pomocy jest też darem
dla Boga, naszego Ojca.
Oczywiście wołanie o pomoc w litanii stanowi tylko początek rozmowy z
Krwią Chrystusa. Studiowanie i rozważanie Pisma świętego, udział w
liturgii, przykład wielu świętych i wypróbowany skarb modlitw Wspólnoty
Krwi Chrystusa pomogą pójść dalej. W końcu jednak każdy musi znaleźć
własne słowa i znaki, którymi wyrazi zaufanie, wdzięczność i
zaangażowanie. Zależy to już od dalszego rozwoju życia duchowego.
IV. Kochać Krew Chrystusa
1. Stopnie miłości
Kto uważnym sercem otworzył się na tajemnicę Krwi
Chrystusa, kto z cierpliwością i wiernością szuka rozmowy ze
Zbawicielem, ten jest gotowy do następnego kroku na drodze naszej
duchowości – może się „zakochać”. Oczywiście od początku potrzebne są
wiara, nadzieja i miłość, aby w ogóle dostrzec rzeczywistość Krwi
Chrystusa, gdyż autentyczna miłość nie oślepia, ale pozwala widzieć.
Dlatego też Pan obiecał: „Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten
Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a
również Ja będę go miłował i objawię mu siebie” (J 14, 21).
Zachodzi jednak zasadnicza różnica pomiędzy miłością małego dziecka
przywiązanego do rodziców a miłością dorosłego, dojrzałego człowieka,
który daje, ofiaruje całe życie dla tych, których nosi w sercu. Pomiędzy
nimi leży etap „zakochania się” – faza przejściowa, w której
skoncentrowany na sobie młody człowiek otwiera się na drugiego
człowieka, na ludzi. Okres zakochania doświadczany zwykle w przyjaźni
stanowi szkołę miłości. Uzdalnia on człowieka do wzrastania ponad samego
siebie – szczęście nie polega już na spełnianiu własnych życzeń, ale na
możliwości podobania się ukochanemu. Liczą się nie prezenty, lecz
przebywanie razem. Własne życie nie może już spełnić się bez ukochanego,
a najwyższym wyrazem tej miłości jest oddanie za niego życia. Sam Jezus
używa obrazu przyjaźni, by opisać ten nowy stopień miłości: „Nikt nie
ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół
swoich” (J 15, 13).
Z pewnością okres zakochania nie stanowi najwyższego stopnia miłości.
Zarówno przyjaźń jak i małżeństwo dojrzewają dalej i znajdują nowe
formy wyrazu, mniej dynamiczne i skromniejsze w używaniu znaków miłości.
Z punktu widzenia większej dojrzałości okres zakochania się wydaje się
być przesadą. Uśmiechamy się widząc zakochanych, czasem „szalonych i
ślepych z miłości”. Mimo to okres zakochania się jako faza przejściowa
jest niezbędny także w życiu duchowym: jeśli przy zapalaniu zapałki nie
powstanie na początku dosyć duży, gwałtowny płomień, drewno się nie
zajmie!
2. Współdziałać z łaską
Żeby głębiej wejść w duchowość Krwi Chrystusa, potrzebujemy więc
czasu porównywalnego z okresem zakochania się. To doświadczenie nie może
być przeżywane na samym początku i nie może też zacząć się zbyt późno.
„Zakochanie się” nie jest wynikiem pracy i nauki. Mitologia antyczna
przydzieliła Amorowi łuk i strzały, którymi trafiał do serca. W ten
sposób obrazowo przedstawiono nieobliczalność miłości. W
chrześcijaństwie mówimy o łasce pragnąc wyrazić, że coś jest
niezasłużonym i wolnym darem Boga. Żadna modlitwa, żadne ćwiczenie
ascetyczne, nie mogą wymusić łaski. A jednak jesteśmy w stanie poruszyć
serce Boga! On pragnie nas obdarować. Jest dla Niego wielką radością
znaleźć serce otwarte na łaskę i gotowe z nią współdziałać.
3. Dwa przykłady
Maria de Mattias, założycielka Zgromadzenia Sióstr Adoratorek Krwi
Chrystusa, często w młodości powtarzała modlitwę, która przygotowała jej
serce do nadzwyczajnego umiłowania Chrystusa w Jego Krwi. Jak
relacjonuje jej ojciec duchowy, Ks. Jan Merlini, Maria jako dziewczyna
powtarzała często: „Maryjo, proszę, pomóż mi zapłonąć miłością do Jezusa
i Ciebie. Pokaż, co mam czynić, aby podobać się Twemu Synowi”. Ta
prosta modlitwa przygotowała w młodym sercu grunt dla wielkiej łaski
powołania. Słowa te wyrażają nie tylko prośbę o pomoc w codziennych
problemach, chodzi tu o dużo więcej – najważniejsza jest miłość do
Jezusa i Jego Matki. Z dziecięcą ufnością modlitwa kieruje się do Maryi,
bo przecież Matka Jezusa może najlepiej pomóc w znalezieniu drogi,
która Synowi się najbardziej podoba. Dlatego kiedy św. Kasper prowadził w
Vallecorsa misję, dusza Marii de Mattias była przygotowana na
przesłanie Krwi Chrystusa i szczególną łaskę powołania zakonnego, a
nawet założenia nowego zgromadzenia.
Różne fragmenty pism św. Kaspra dowodzą, jak głęboko pojmował Krew
Chrystusa i własną do Niej relację jako wyraz miłości. Przytoczymy tu
tylko jeden przykład: „Niech życie wasze bezustannie kieruje się ku
miłości Boga, który nas tak umiłował, że stał się Zbawicielem i
Barankiem Ofiarnym za nasze grzechy – umiłował nas i obmył swoją Krwią”.
V. Przyjmować i ofiarować Krew Chrystusa
1. Udział w dziele odkupienia
Niektóre obrazy Ukrzyżowanego przedstawiają nie tylko Maryję i Jana
pod krzyżem, ale też aniołów zbierających spływającą Krew do złotych
naczyń. Ewangelia nie mówi nic o widzialnej obecności aniołów podczas
ukrzyżowania. Dlaczego ten widzialny strumień łaski nie miałby spłynąć
na ziemię, skoro Jezus pragnął swoją Krwią odkupić i uświęcić świat? –
Mam wrażenie, że artyści malując aniołów ze złotymi naczyniami chcieli
wyrazić i podkreślić, jak boska i drogocenna jest ta płynąca Krew; stąd
posłańcy Boży i złote czary albo kielichy.
Sam Bóg jednakże w inny, piękniejszy sposób, podkreślił godność i
cenę Krwi Chrystusa – prawdziwym kielichem na ołtarzu Golgoty jest
Maryja pod krzyżem. Nieskalana czystość Jej duszy przewyższa wartością i
blaskiem każde naczynie ze szlachetnego kruszcu. Jej pełna wiary pokora
przewyższa nawet służbę aniołów. Maryja pod krzyżem w duchowy sposób
zbiera Krew swego Syna. Jako Przedstawicielka i nowa Matka ludzkości
ofiarowuje Ją w pełnym zawierzeniu Ojcu Niebieskiemu. W ten sposób
Maryja pod krzyżem jako prawdziwa „Współodkupicielka” przyczynia się
istotnie do dzieła zbawienia w imieniu całej ludzkości.
2. Nowe cierpienie
Wszyscy zostaliśmy powołani do tego, by wraz z Maryją stać pod
krzyżem i jak Ona zbierać Krew Chrystusa tam, gdzie obecnie wypływa z
ran ludzkości. Każdy ból, każdy grzech, każda ciemność duszy to, jak już
wspominaliśmy, szczególna obecność Krwi Chrystusa. Jednakże właśnie
spotkanie z cierpieniem rozróżnia dusze. Tu najwyraźniej ukazuje się
wiara lub niewiara.
Postawa Maryi jest dla każdego człowieka wzorem tego, jak przyjąć
cierpienie. Kiedy w wierze doświadczyliśmy już czterech pierwszych
stopni duchowości Krwi Chrystusa, wówczas umiemy nie tylko w nowy sposób
kochać, ale też inaczej przyjmować cierpienie. Jest cenne, nie chcemy
go utracić. Jak Maryja stajemy się kielichem, który zbiera Krew
Chrystusa, wraz z Maryją ofiarujemy Ją Ojcu na zbawienie świata.
Od Maryi możemy także nauczyć się, jak przyjmować cierpiącego
człowieka. Zwykle cierpiącemu nie pomogą ani nie przyniosą pociechy
nasze dobre rady, a już na pewno nie kazania i pouczenia. Najczęściej
trzeba po prostu być razem w milczeniu pełnym szacunku. Maryja nie mogła
odjąć Jezusowi żadnego cierpienia. A przecież Jej obecność pod krzyżem
tyle zmieniła i tak bardzo pomogła.
3. Ofiarowanie Krwi Chrystusa
W tradycji modlitw do Krwi Chrystusa znajdziemy wiele sformułowań,
które ofiarowują Krew Chrystusa Ojcu Niebieskiemu. Kryje się w nich
obrazowa myśl, że Jezus Chrystus na krzyżu oddał nam swoją Krew. Teraz
należy Ona do nas. Dlatego możemy Ją używać jak „ofiarę” albo lekarstwo
zarówno dla naszego własnego zbawienia jak i dla potrzeb całego świata.
Oczywiście nie możemy modlitw ofiarniczych używać jak magicznych
formułek. Musimy za to nauczyć się rozumieć i realizować ich głęboki
sens.
Dlaczego ciągle na nowo powtarzamy te modlitwy, skoro Chrystus raz na
zawsze ofiarował już swoją Krew na zbawienie świata? Św. Kasper,
„prawdziwy i największy Apostoł Krwi Chrystusa”, tak sformułował to
pytanie i odpowiedź: „W jaki sposób więc możemy autentycznie i
skutecznie używać tego zbawiennego napoju Krwi Zbawiciela dla nas i dla
innych? – Kiedy razem z Apostołem [Pawłem] powtórzymy: „w moim ciele
dopełniam braki udręk Chrystusa” [Kol 1, 24].
Z tego cytatu wynika, że św. Kasper porównywał Krew Chrystusa z
lekarstwem na choroby duszy. Podkreśla też, że to lekarstwo rzeczywiście
(da vero) musi być używane i to tak, by było skuteczne (in effetto).
Między wierszami można tu wyczytać krytykę fałszywej pobożności i
nabożeństwa do Krwi Chrystusa. Autentyczna pobożność musi koncentrować
się na udziale w zbawczym cierpieniu Chrystusa.
Kiedy tę zasadę zastosujemy do modlitw do Krwi Chrystusa, a zwłaszcza
modlitw ofiarniczych, okaże się, że nie możemy ofiarować Krwi Chrystusa
bez nas samych. Tak więc każde powtórzenie ofiarowania oznacza też
podarowanie Ojcu w niebie nas samych w nowej aktualnej sytuacji
życiowej. W kielichu naszego serca zbieramy Krew Chrystusa, która płynie
do nas w troskach i trudach codziennej pracy, w osobistym cierpieniu
albo cierpieniu bliźnich, i w ten sposób staje się ona ciągłym darem, do
którego dołączamy siebie samych ku chwale Boga i dla zbawienia świata.
VI. Adorować Krew Chrystusa
1. Na drodze oczyszczenia
Kiedy młodzi ludzie twierdzą, że uwielbiają ukochaną czy ukochanego,
najczęściej nie wiedzą w ogóle, co mówią. Gdyby faktycznie znali pełne
znaczenie tego słowa i rzeczywiście próbowali kogoś uwielbiać,
bluźniliby, gdyż uwielbienie w pełnym sensie należy się tylko Bogu.
Zakochani myślą, że są już w raju i dlatego wszystko absolutnie
idealizują. Wcześniej czy później budzą się z tego snu, by stwierdzić,
że ludzie pomiędzy sobą mogą tylko do pewnego stopnia zawierzyć i oddać
się. Dlatego sami siebie narażamy na rozczarowania, kiedy zbyt wiele
obiecujemy sobie po ludziach i za dużo od nich oczekujemy.
Adoracja, uwielbienie w pełnym sensie należy się tylko Bogu, gdyż
tylko wobec do Niego jest możliwa. Tylko Bóg jest na tyle mocny, by nas
rzeczywiście, bezgranicznie przyjmować (i znosić) takimi, jacy jesteśmy,
a przy tym jeszcze kochać, nieskończenie kochać. Dlatego Bóg jest
jedynym, który zasługuje na uwielbienie i który nas nie rozczaruje.
Autentyczna adoracja zaczyna się wraz z pokorą, której pierwszym
wyrazem jest prawda. Kiedy w wierze rozpoznamy naszą „nicość” przed
Bogiem, kiedy w Bogu ujrzymy nasze „wszystko” i kiedy zaakceptujemy
samych siebie w tej nicości przed Nim, wtedy dopiero zaczyna się nasza
adoracja. Jest to pewien proces oczyszczenia, który uwalnia naszą duszę
od własnego „ja”. Adorując Krew Chrystusa pozwalamy się oczyścić przede
wszystkim przez to, że zamiast wypierać się albo tłumić nasze słabości i
winy, zanurzamy je w „strumieniu miłosierdzia”.
2. Oświecenie
Podczas gdy w pierwszej fazie adoracji prowadziły nas wiara i pokora,
teraz dominują nadzieja i zaufanie. Mocą zaufania będziemy dzięki Bożej
pomocy gotowi oddać nasze „nic” Bożemu „wszystko”. Ponieważ odkryliśmy
Wszechmogącego jako bezgraniczne miłosierdzie i nieskończoną dobroć, nie
boimy się zatracić i zatonąć w Bogu. Wręcz przeciwnie: nie ma lepszej
szansy, by odnaleźć i zrealizować siebie niż pełne uwielbienia oddanie
się Bogu, który potem w wolności może nas kształtować.
Nadzieja i zaufanie dają nam nowe światło na drodze życia. Wraz z tym
światłem napełnia nas nowa mądrość, która mówi nam, jak modlić się
głębiej. Nadzieja pozwala nam wszystkiego oczekiwać i wypraszać od Krwi
Chrystusa. Daje nam też gotowość, by podobnie jak Maryja pod krzyżem
wszystko stracić, aby mógł spełnić się Boży plan. Nadzieja zawierza
wielkanocnemu porankowi, który daje nam więcej niż tracimy w Wielki
Piątek.
3. Zjednoczenie
Na trzecim etapie adoracji miłość prowadzi nas ku pełnej jedności.
Kiedy rzuciliśmy się już w otchłań Boga, nie znajdujemy się w chaosie
czy śmierci, jak może obawialiśmy się tego w ciemnych chwilach próby.
Doświadczamy nowego, pełniejszego życia. Ziarnko pszenicy, które
powierzyło się ziemi, nie umarło, lecz wydało wiele owoców.
Adoracja na tym etapie to kontemplacja. Nie potrzebujemy już wielu
słów, by wyrazić uczucia duszy i okazać miłość. Prostota święci swój
dzień w skromnej, lecz niewypowiedzianej radości. Wystarczy być tam,
gdzie jest Umiłowany. Cierpienie już nie odstrasza. Wręcz przeciwnie –
stało się cenne, a nawet pociągające, gdyż na nowo oczyszcza miłość,
oświeca i prowadzi do jedności z Krwią Chrystusa.
Posłuchajmy, co mówi na ten temat św. Kasper. Cytat ten jest
kontynuacją wcześniej przytaczanych, które razem tworzą całość:
„Powracajmy ciągle na nowo do świętych ran naszego Pana Jezusa Chrystusa
– tam jest nasz spoczynek i pokój”.
VII. Być Krwią Chrystusa
1. Być Krwią Chrystusa przez uczestnictwo
Nazwa tego ostatniego stopnia w duchowości Krwi Chrystusa może w
pierwszym momencie niektórych przestraszyć. Czy to nie za dużo? Jak
możemy „być” Krwią Chrystusa?
Pomoc w zrozumieniu daje nam spojrzenie na Mszę św. i Listy św.
Pawła. Przyzwyczailiśmy się już do słów, że jako Kościół jesteśmy „żywym
Ciałem Chrystusa” i w nim mamy jako różne członki różne charyzmaty i
zadania. Jesteśmy przez chrzest święty wcieleni w Mistyczne Ciało
Chrystusa. W Eucharystii przyjmujemy Ciało Chrystusa, aby wyrazić i
umocnić to, czym już przez chrzest jesteśmy – Ciało Chrystusa.
Ta prawda zawiera także Krew Chrystusa, nawet jeśli nie podkreślamy
tego tak często. Pragniemy jednak wyraźnie powiedzieć tutaj: w
Eucharystii przyjmujemy Krew Chrystusa (duchowo w hostii albo widocznie w
Komunii pod obiema postaciami), aby w żywym Chrystusie być także Krwią
Chrystusa.
Oczywiście chodzi tu o bycie przez uczestnictwo. Podobnie jak żelazo
trzymane w ogniu samo zaczyna się tak żarzyć, że wydaje się ogniem, mimo
że pozostaje żelazem, tak i my możemy i powinniśmy w jedności z Krwią
Chrystusa, do której doprowadziła nas adoracja, sami się Nią stać.
2. Służba Kościołowi
Krew spełnia w ciele zadania jednocześnie ukryte i widoczne. Kiedy
wypływa z żył, przestrasza, gdyż wskazuje na zranienie lub nawet śmierć.
Tak samo przerażamy się, gdy ktoś jest „blady jak śmierć”, gdyż w tym
momencie krew odpłynęła mu z twarzy. Już ta właściwość krwi służącej na
pół widocznie wydaje mi się być dobrym obrazem apostolstwa w duchowości
Krwi Chrystusa. Chodzi o ukrytą służbę Kościołowi – całe Ciało Chrystusa
ze swoimi wszystkimi członkami musi być przekrwione miłością Boga. W
ten sposób Ciało otrzyma nową moc i pożywienie; może wzrastać, broni się
przed chorobami, zdrowieć i zamykać rany. Bez ukrwienia obumierają
członki i ciało się rozpada. Dlatego krew pełni także służbę jedności
ciała. Aby członki mogły cieszyć się zdrowiem i utrzymywać w całości
organizm, krew nieprzerwanie krąży niosąc pożywienie i tlen. Pożywieniem
Kościoła są sakramenty, a tlen to Duch Boży. Krew Chrystusa daje życie
Kościołowi, ponieważ niesie ze sobą te dwa elementy.
Kiedy ciało zostanie zranione, krew jest natychmiast na miejscu.
Oczyszcza ranę i tworzy pierwszą ochronę. W razie konieczności
ofiarowuje się sama, by ratować ciało i utrzymać je przy życiu.
3. Owoce Krwi Chrystusa
Kiedy już wspięliśmy się na wszystkie siedem stopni duchowości Krwi
Chrystusa, kiedy podobnie jak aniołowie na Jakubowej drabinie
wystarczająco długo wchodziliśmy i schodziliśmy i przez to poznaliśmy
dobrze każdy stopień, wówczas jedność z Krwią Chrystusa wydaje w nas
najwspanialsze owoce. Sam Kościół obiecuje nam te owoce i zaprasza do
wejścia na „drabinę”. Litania do Krwi Chrystusa nie tylko opisuje, co
Krew Jego zdziałała w historii zbawienia, ale ukazuje nam też, jak
działa jeszcze dzisiaj.
Kiedy zjednoczyliśmy się z Krwią Chrystusa, wszystkie te owoce Jej
mocą pojawią się w naszym otoczeniu; nasza obecność stanie się
„strumieniem miłosierdzia”, „zwycięży złe duchy”, będzie „męstwem
męczenników” i „mocą wyznawców”. Tam, gdzie ludzie żyją w jedności z
Krwią Chrystusa, pojawiają się powołania do życia w czystości
poświęconej Bogu, chwiejni znajdą podporę, cierpiący i płaczący doznają
pociechy, czyniący pokutę doświadczą nowej nadziei, umierający znajdą
umocnienie, dusze czyśćcowe zostaną wyzwolone, a wszystkie serca
doświadczą radości i pokoju.
Wielkie i cenne są owoce, które Chrystus przez swoją Krew pragnie
ujrzeć dojrzewające także dzisiaj. Ludzkość pragnie ich, nawet jeśli
próbuje zaspokoić ten głód niewystarczającym lub niezdrowym pożywieniem.
Chrystus oddał swoją Krew dla życia świata. Na ołtarzu i w sakramentach
czeka Ona gotowa na tych, którzy już wierzą. Do innych ma dotrzeć przez
nas – zjednoczona z naszą własną krwią.
...

Miłować Boga, troszczyć się o braci, Kościół i Ojczyznę.
Założyciel..... O Pomocnikach Matki Kościoła....Ośrodki w Polsce..... Polecane strony.....
Apel Założyciela...
Najmilsi! Pragnę Was wszystkich pozyskać dla wspierania Kościoła przez Matkę Chrystusową. Poczujcie się odpowiedzialni za Kościół święty, za jego losy i rozwój, za waszą ochrzczoną Ojczyznę, za wiarę naszych braci.
Prymas Tysiąclecia Kardynał Stefan Wyszyński
Powrót na główną stronę.....
Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie. - Siostra Faustyna
Beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego : 7 czerwca 2020 roku - nowa data - 12 września 2021 roku --
Choćbyś przegrał całkowicie zbierz się, zgarnij, dźwignij, zacznij od nowa! Spróbuj budować na tym co w tobie jest z Boga. - Kardynał Stefan Wyszyński
Subskrybuj:
Posty (Atom)