Źródło: http://www.xaverianum.pl/teksty/kazania/296-po-co-komu-smierc-lazarza
Dzisiejsza Ewangelia o wskrzeszeniu Łazarza jest prowokująca. Jezus,
który kochał Marię, Martę i Łazarza dowiaduje się o chorobie Łazarza.
„Panie, oto choruje ten, którego kochasz”. Choroba Łazarza musiała być
bardzo poważna, skoro tak właśnie siostry przekazują Jezusowi tę
wiadomość. Jest w tym sposobie przekazu pewna przyjazna manipulacja.
Maria i Marta od razu odwołują się do uczuć Jezusa, nie zostawiając mu
przestrzeni do namysłu. Chcą sprowokować Jego działanie. Między
wierszami jest jasny przekaz, „jeśli go naprawdę kochasz, zrób coś, nie
pozwól by umarł”. Każdy z nas może się tu dobrze odnaleźć. Wiele razy w
życiu byliśmy w sytuacjach trudnych, kiedy wysyłaliśmy do Boga podobny
przekaz. „Chodzę do kościoła, modlę się. Jeśli mnie kochasz, zrób coś,
pomóż!”. Wiele razy pewnie też odczuliśmy rozczarowanie i poczuliśmy się
zawiedzeni, że Bóg na nasze prośby nie odpowiada.
Zdumiewająca jest reakcja Jezusa. Jezus się nie spieszy, nie panikuje,
nie rozpacza, ale z właściwym sobie spokojem kontroluje sytuację. On
jest Panem czasu, życia i śmierci, i On wie najlepiej, w jakim stylu
dokonać cudu, by wzbudzić w sercach ludzi wiarę. „Choroba ta nie zmierza
ku śmierci, ale ku chwale Bożej…”. W tym zdaniu Pan odsłania prawdziwie
chrześcijański sens cierpienia i śmierci. Zarówno cierpienie jak i
śmierć mają służyć dobru. Ignacy z Loyoli w Ćwiczeniach Duchownych, w
Fundamencie powie, że człowiek jest stworzony przez Boga po to, by
odpowiedzieć na miłość i zaproszenie do komunii z Nim. Wszystkie zaś
rzeczy stworzone są po to, by człowiekowi pomóc w drodze do Boga.
Człowiek zatem powinien korzystać z nich w takim stopniu, w jakim
rzeczywiście pomagają mu w realizacji celu, dla którego został
stworzony, i w takim stopniu się z nich wyzwalać, w jakim przeszkadzają
mu w drodze do Boga. I dalej dodaje, że ta obojętność wobec wszystkiego,
oprócz Boga samego powinna iść tak daleko, że nie ze swej strony nie
powinniśmy pragnąć bardziej zaszczytów niż sławy, zdrowia niż choroby,
życia długiego bardziej niż krótkiego. Zawsze natomiast powinniśmy
wybierać to, co bardziej pomaga w realizacji celu, dla którego żyjemy.
Okazuje się, że nawet przyjaciele Jezusa nie są wolni od cierpienia i
śmierci. Tak jak wszyscy ludzie, także ci, którzy są najbliżej Pana
przechodzą przez trudne doświadczenia. Przyjaźń z Jezusem, tak jak każda
przyjaźń zostaje poddana próbie. W Ewangelii Jezus nie tylko na tę
próbę pozwala, ale wręcz ją prowokuje. Zachowanie Jezusa po otrzymaniu
wiadomości od przyjaciół z Betanii jest zupełnie niezrozumiałe. Jak mówi
ewangelista Jan, „Mimo jednak, że słyszał o jego chorobie, zatrzymał
się przez dwa dni w miejscu pobytu”. Ewidentnie Pan czeka na śmierć
Łazarza. Po dwóch dniach powie do uczniów wprost „Łazarz umarł, ale
raduję się, że mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli”.
Louis Boyer powiedział kiedyś, że Chrystus umarł za nas nie po to, aby
nas uwolnić od śmierci, lecz raczej aby dać nam możność umrzeć
skutecznie. Jezus chce uczynić śmierć Łazarza skuteczną.
Śmierć Łazarza jest poważną próbą dla przyjaźni. Maria i Marta wyrażają
rozczarowanie, kiedy widzą Jezusa: „Panie, gdybyś tu był , mój brat by
nie umarł”. W stanie cierpienia i smutku nie widzą dobra, jakie może
płynąć ze śmierci brata. Kiedy dopadają nas trudne doświadczenia, wtedy
zwykle cały świat wali nam się na głowę, w sercu rodzi się
rozczarowanie, smutek i bunt przeciw Bogu. Jezus wie o naszych
reakcjach, On je przewiduje i zakłada. To, co jest bardzo ważne w
dzisiejszej Ewangelii, to postawa Jezusa wobec cierpienia człowieka. Nie
wolno nam nie zauważyć, że Pan w to cierpienie wchodzi. Jezus zapłakał,
dosłownie wybuchnął płaczem, widząc ból swoich przyjaciół. Razem z
Marią i Martą przechodzi przez proces żałoby i bólu, niczego nie
przyspiesza, niczego nie wymusza, cierpliwie i cicho towarzyszy im w
procesie rodzenia się czegoś nowego. Cierpienie oczyszcza i otwiera na
nowe życie, rodzi nowy sposób patrzenia na relację z Bogiem i drugim
człowiekiem. „Jeśli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze,
zostaje tylko samo, a jeżeli obumrze przynosi plon obfity”. Śmierć
Łazarza uruchomiła proces obumierania w sercu Marii i Marty. Umiera ich
stary obraz Boga, który był logiczny i prosty: „Służę Bogu, więc nic mi
nie grozi. Proszę go więc otrzymuję”. Jezus kwestionuje ten obraz,
rozbija iluzję ciepłego gniazdka u Jego boku dla tych, którzy za nim
idą. Zabiera fałszywe poczucie bezpieczeństwa, konfrontuje źle ulokowane
nadzieje oraz pokazuje, że Jego działanie w życiu jednostek jest zawsze
dla dobra wielu.
Nie ulega jednak wątpliwości, że największy cud, jaki Jezus czyni w
Ewangelii, czyni dla swoich przyjaciół. W ten sposób manifestuje swoją
miłość i troskę o tych, którzy w Nim pokładają ufność. Nie zostawia
swoich przyjaciół i nigdy się od nich nie odwraca. Wskrzesza Łazarza z
martwych, przywraca do życia kogoś, kto od czterech dni leżał w grobie.
Czegoś podobnego jeszcze nikt nigdy nie widział. Po tym cudzie już nikt
nie poprosi go o kolejny; nikt nie będzie żądał potwierdzenia Jego
wiarygodności jako Syna Bożego. Jezus pokazuje jasno kim jest i
pozostawia człowiekowi możliwość decyzji. Ewangelista Jan konkluduje ten
fragment mówiąc, że wielu spośród Żydów, ujrzawszy to, czego dokonał
Jezus, uwierzyło w Niego. Byli jednak i tacy, którzy nie uwierzyli, a
nawet tacy, którzy zwrócili się otwarcie przeciw Jezusowi donosząc
Sanhedrynowi o tym, co uczynił. Jak powie Pascal: „Jest dość światła dla
tych, którzy z całej duszy pragną ujrzeć Boga, i dość ciemności dla
tych, którzy mają przeciwne pragnienie” (Myśli).
Śmierć Łazarza była potrzebna. Jezus wykorzystał ją dla dobra uczniów,
którzy uwierzyli w Niego. Wykorzystał ją także dla dobra przyjaźni –
została ona oczyszczona i umocniona. Wreszcie wykorzystał ją także dla
samego Łazarza. Odtąd towarzyszyła mu świadomość, że dzięki jego śmierci
Jezus został poznany i wielu uwierzyło w Niego. Jego śmierć stała się
okazją do poznania Pana, a tego przecież pragnęli najwięksi męczennicy w
historii Kościoła. Śmierć Łazarza przyczyniła się także do umocnienia
więzi pomiędzy ludźmi. Wielu przyszło, by pocieszyć Marię i Martę, by im
towarzyszyć w bólu po stracie brata. Mamy tutaj obraz Kościoła, który
ma być wspólnotą osób kierujących się współczuciem i serdeczną troską o
cierpiących i potrzebujących. Wreszcie śmierć Łazarza ujawniła we łzach
Jezusa oblicze Boga cierpiącego z człowiekiem. Bóg nie jest obojętny
wobec cierpiących, On w ich cierpienie wchodzi, On z nimi i nad nimi
płacze.
Śmierć Łazarza zachęca nas także do cierpliwości wobec Boga. „Czyż nie
powiedziałem ci, że jeżeli uwierzysz, ujrzysz Chwałę Boga”. Boże drogi
nie są drogami naszymi, a jego myśli nie są myślami naszymi. Trzeba,
abyśmy Bogu pozostawili ostatnie zdanie, nie potępiając Go za Jego
opieszałość i nie oceniając przedwcześnie. Im dłużej Bóg zwleka z
odpowiedzią na nasze modlitwy, tym większe szykuje dla nas dobro. Im
dłużej zwleka, tym większą ilość osób pragnie włączyć w to dobro.
Zaufanie Bogu zwycięża śmierć i prowadzi do życia. Obyśmy mieli odwagę
by zaufać!
...
Miłować Boga, troszczyć się o braci, Kościół i Ojczyznę.
Założyciel..... O Pomocnikach Matki Kościoła....Ośrodki w Polsce..... Polecane strony.....
Apel Założyciela...
Najmilsi! Pragnę Was wszystkich pozyskać dla wspierania Kościoła przez Matkę Chrystusową. Poczujcie się odpowiedzialni za Kościół święty, za jego losy i rozwój, za waszą ochrzczoną Ojczyznę, za wiarę naszych braci.
Prymas Tysiąclecia Kardynał Stefan Wyszyński
Powrót na główną stronę.....
Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie. - Siostra Faustyna
Beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego : 7 czerwca 2020 roku - nowa data - 12 września 2021 roku --
Choćbyś przegrał całkowicie zbierz się, zgarnij, dźwignij, zacznij od nowa! Spróbuj budować na tym co w tobie jest z Boga. - Kardynał Stefan Wyszyński
Subskrybuj:
Posty (Atom)