(...) Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach
orlich i przywiodłem was do Mnie. Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie
głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją
własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia.
Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym. Wj 19, 1-6a
On sam nas stworzył.
Jesteśmy Jego własnością,
Jego ludem, owcami Jego pastwiska. Ps 100
Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie,
gdyśmy [jeszcze] byli bezsilni. A [nawet] za człowieka sprawiedliwego
podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może
jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg
zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za
nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. Tym bardziej więc będziemy przez
Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego
zostaliśmy usprawiedliwieni. Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi,
zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej,
będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie. I nie tylko
to - ale i chlubić się możemy w Bogu przez Pana naszego Jezusa
Chrystusa, przez którego teraz uzyskaliśmy pojednanie. Rz 5,6-11
(...) Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście:
Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych,
wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe
duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Mt 9,36-10,8
***
Chrystus umarł za nas, gdy byliśmy Jego nieprzyjaciółmi, gdy świadomie wybieraliśmy zło i gardzili dobrem, gdy szukaliśmy szczęścia na własną rękę i gonili za ulotnymi przyjemnościami. Każdy grzech - nawet najmniejszy - jest odrzuceniem dobra i szukaniem zaspokojenia w jego namiastkach. Uświadamiamy to sobie dopiero wtedy, gdy stajemy nadzy i bezsilni przed Jezusem-Prawdą, kiedy poranieni przez złe wybory wpadamy w pułapkę zniewolenia.
Ja też byłam w gronie nieprzyjaciół Chrystusa. Nie pałałam wprawdzie nienawiścią do Niego jak Szaweł, ale zakładałam, że Bóg nie istnieje i nie przywiązywałam wielkiej wagi do życia. Uważałam ludzkie narodziny za owoc przypadku, a śmierć traktowałam jako naturalny proces, będący efektem wyczerpania sił witalnych organizmu, bądź konsekwencję świadomej decyzji podejmowanej przez znużoną życiem, zbuntowaną lub niespełnioną jednostkę.
Postawa Chrystusa, który oddaje za nas Swoje życie radykalnie zmienia postać rzeczy. Człowiek okazuje się kimś ważnym i chcianym, a nie mniej lub bardziej udanym wybrykiem natury. Jednostką przeciętną, pospolitym przedstawicielem gatunku homo sapiens, lub wyjątkową, bo obdarzoną unikalnym zestawem cech. Z Bożego punktu widzenia każdy człowiek jest wyjątkowy i za każdego człowieka Chrystus oddaje życie. Dlaczego? Czemu jest tak mało wybredny? Dzieje się tak, gdyż Bóg JEST Miłością. W przeciwieństwie do nas - ludzi grzesznych, skażonych przez zło - kocha wszystkich bez wyjątku. Kocha pięknych i brzydkich. Dobrych i złych. Intelektualistów i prostaczków. Zdrowych i chorych. Młodych i starych...
Czy potrafię tak kochać innych i siebie jak Bóg? Czy potrafię spojrzeć na innych i siebie Jego oczami? Czy potrafię wyobrazić sobie to, co czuje rozpięty na krzyżu Chrystus, gdy kona w samotności, świadomy mojej obojętności, pogardy bądź nienawiści? Człowiek często zamiast wdzięczności za dar życia odczuwa gniew i rozgoryczenie. Zawsze przecież odczuwamy jednocześnie niedosyt i niepokój. Niedosyt, bo chcemy czegoś więcej, bo nie potrafimy zaspokoić palących nas pragnień. Niepokój, bo istnienie jest kruche i ulotne, bo jesteśmy tu tylko na chwilę, przelotem.
Czy wiesz, że Bóg cię pragnie i gotów jest każdego dnia umierać na krzyżu za ciebie? Czy wiesz, że bez względu na to co sam sądzisz o sobie lub inni ludzie myślą o tobie jesteś dla Niego najważniejszy? To niepojęte, ale On nigdy nie rezygnuje z nas i wytrwale puka do drzwi naszych serc, szepcząc niestrudzenie: Pragnę! Pragnę zbawić (uszczęśliwić) właśnie ciebie. I o tym mówi nam Ofiara Chrystusa, który Siebie Samego wydał za nas i wciąż wydaje, bo Plan Zbawienia trwa i realizuje się teraz. Bóg to Miłość, którą mogę odrzucić lub przyjąć.
Przyjęte z miłością istnienie przestaje być ciężarem ponad siły. Staje się ciężarem do udźwignięcia, bo nie niesiemy już go sami, lecz z Chrystusem. Moje życie przestało być sennym koszmarem, z którego pragnęłam się zbudzić, w momencie, gdy Bóg dotknął mnie Swoją Miłością i uskrzydlił. Nadal jest ciężko, ale nie jestem już sama - zdana tylko na siebie. Wiem, że ON jest zawsze przy mnie, że pomoże mi przejść przez każde bolesne doświadczenie - utratę przyjaciół, śmierć bliskich, choroby i inne życiowe kataklizmy, których tak wiele już przeszło przez moje życie i wiele jeszcze przejdzie. Moje serce jest pełne ufności i spokojne odkąd ON JEST ze mną. Należę do Niego i ON będzie walczył o mnie również z moimi słabościami. Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi,
zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej,
będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie.
Bóg jest Drogą, którą warto iść.