...

...
Miłować Boga, troszczyć się o braci, Kościół i Ojczyznę.
Założyciel..... O Pomocnikach Matki Kościoła....Ośrodki w Polsce..... Polecane strony.....


Apel Założyciela...
Najmilsi! Pragnę Was wszystkich pozyskać dla wspierania Kościoła przez Matkę Chrystusową. Poczujcie się odpowiedzialni za Kościół święty, za jego losy i rozwój, za waszą ochrzczoną Ojczyznę, za wiarę naszych braci.
Prymas Tysiąclecia Kardynał Stefan Wyszyński

Powrót na główną stronę.....

Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie. - Siostra Faustyna
Beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego : 7 czerwca 2020 roku - nowa data - 12 września 2021 roku
--
Choćbyś przegrał całkowicie zbierz się, zgarnij, dźwignij, zacznij od nowa! Spróbuj budować na tym co w tobie jest z Boga.
- Kardynał Stefan Wyszyński


piątek, 8 marca 2019

Moja Droga Krzyżowa. Rozważania.


I – Jezus na śmierć skazany
Tak łatwo jest osądzać innych, a siebie usprawiedliwiać. „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.”

II – Jezus bierze krzyż na Swoje ramiona
Bez słowa skargi Jezu przyjmujesz to, co przynosi Ci życie, ucząc mnie w ten sposób życia. „Kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje.”

III – Jezus pierwszy raz upada pod krzyżem
Pierwszy upadek budzi zaskoczenie.  Nie sądziłam, że tak szybko zabraknie mi sił i upadnę. Nie sądziłam, że aż tak ciężko będzie mi iść Twoimi śladami. Przeliczyłam się. Przeceniłam swoje siły. Upadam, chociaż po Wielkim Nawróceniu było we mnie tyle entuzjazmu i samozaparcia. „Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie».  (…) «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?»” 

IV – Jezus spotyka Swoją Matkę
Zawsze jest blisko - w zasięgu wzroku, na wyciągnięcie ręki. Jej pełne zrozumienia i miłości spojrzenie. Jej pełne oddania, gotowe zasłonić mnie przed ciosami, dłonie. Czy dostrzegam Jej współczującą i otulającą mnie miłością obecność? Czy wzywam Ją na pomoc, gdy zaślepi mnie rozpacz? „«Niewiasto, oto syn Twój». (…) «Oto Matka twoja»”

V– Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi
Dlaczego ja? Dlaczego muszę to być znowu ja? Mało mam swoich spraw na głowie? Nie mam nawet czasu na modlitwę, posiłek, sen. Niech ktoś inny pospieszy, pocieszy, usłuży, wesprze. Niech ktoś inny pomoże nieść ciężar codzienności, cierpienia i trosk. Tak często żalę się, chociaż Ty byłeś zawsze cichy i pokorny. „Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.”

VI – Św. Weronika ociera twarz Panu Jezusowi
Bezinteresowny odruch serca przechodzącej obok kobiety czy heroiczny gest tej, która dobrze znała Ciebie i pobiegła za Tobą aż na Golgotę? Wmieszała się w tłum i wyczekała na dogodny moment, żeby przynieść Ci ulgę.  Tłum ciekawskich nacierał zewsząd, ale tylko ona jedna przeciwstawiła się szyderstwom i obelgom. Pochyliła się z troską i miłością. Otarła delikatnie kurz obojętności i pot pogardy z Twojej twarzy. Uczyniła to zdjęta współczuciem, widząc ból i cierpienie skazańca, czy też wiedziała, że Jesteś Bogiem i oddała Ci w ten sposób pokłon? „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".

VII – Drugi upadek pod krzyżem
Drugi upadek przychodzi szybciej, niż się spodziewałam. Czyż nie mówiłam z przekonaniem: Nigdy więcej? Już nigdy Cię nie zawiodę, nie zdradzę, nie opuszczę, nie sprawię Ci przykrości. Już nigdy więcej nie zapomnę odwiedzić moich braci, pocieszyć strapionych, napisać kartki z życzeniami do bliskich. Już nigdy nie stchórzę i nie wyrzeknę się Ciebie dla marnych korzyści: garści pieniędzy, blasku sławy, przedłużenia ziemskiej egzystencji, której kres i tak z góry przesądzony. Wszak śmierć dopada w końcu wszystkich i odbiera wszystko. Jedynie o Królestwo Niebieskie i życie wieczne warto zabiegać... Reszta jest niczym. Garścią prochu. Błyskotkami bez wartości. „Wspomniał Piotr na słowa, które mu powiedział Jezus: «Pierwej, nim kogut dwa razy zapieje, trzy razy Mnie się wyprzesz». I wybuchnął płaczem.”

VIII – Jezus pociesza płaczące niewiasty
Ciekawość zmieszana z lękiem przyciąga do cudzego nieszczęścia. Tylko popatrzcie co go spotkało. Nawet przyjaciele się go wyparli i opuścili. Został zupełnie sam, a jeszcze nie tak dawno wszyscy do niego biegli, klepali po ramieniu, ściskali za rękę i ustawiali do wspólnego zdjęcia. Wczoraj był na ustach wszystkich. Dzisiaj wszyscy odwracają od niego wzrok i udają, że go nie znają. Cudze cierpienie jest malownicze i budzi ciekawość, ale śmierdzi. Lepiej nie podchodzić zbyt blisko, bo się można zarazić nieszczęściem i przesiąknąć jego fetorem. Lepiej z oddali współczuć i wylewać rzęsiste łzy, myśląc w duchu: Dobrze, że mnie to nie spotkało. Dobrze, że Bóg czuwa nade mną. A on… Cóż. Miał pecha. Znalazł się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie,  wśród nieodpowiednich ludzi. Jakże często mój powierzchowny żal i moje powierzchowne współczucie maskują brak miłości oraz obojętność serca, które jest zatroskane tylko o własne sprawy i doczesność. „A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. (…) Jezus zwrócił się do nich i rzekł: (…) nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!”

IX – Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem
Myślałam, że nie można już niżej upaść. Zawsze jednak może być gorzej i ciężej. Ogrom cierpienia jest jak studnia bez dna. Gdy w nią wpadamy zdaje się nie mieć końca. Niektórzy nie wytrzymują i odbierają sobie życie. „Oto nadszedł Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim wielka zgraja z mieczami i kijami (…) Jezus rzekł do tłumów: «Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę (…) Wtedy wszyscy uczniowie opuścili Go i uciekli.”

X – Jezus z szat obnażony
Stoisz nagi. Wszyscy obmacują Cię spojrzeniami i drwiąco uśmiechają. Jesteś nikim i nikogo nie obchodzi co się z Tobą stanie. Ecce homo… Zawstydzona spuszczam wzrok i odwracam głowę. Nie stanęłam w Twojej obronie. Nie zasłoniłam Cię swoim współczuciem i miłością. Znów Cię zawiodłam, ale w  Twoim spojrzeniu nie ma wyrzutu i potępienia. Patrzysz na mnie ze zrozumieniem i miłością. Wybucham płaczem. „«Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią».”

XI – Jezus przybity do krzyża
Cóż za ulga. To już koniec. Niebawem skończy się Twoja ziemska udręka i odpoczniesz w ramionach Ojca. Patrzysz na współtowarzyszy cierpienia i w tłumie gapiów szukasz spojrzeniem mojej twarzy. Nawet w tej ostatniej chwili myślisz o innych, a nie o sobie. Nawet w tej ostatniej chwili – tuż przed Swoją śmiercią – myślałeś intensywnie o mnie. Wzruszona podnoszę wzrok i dotykam dłonią krzyża. „«Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa». "

XII – Jezus umiera na krzyżu
„Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek.” Zanim to się stało, i oddałeś za nas wszystkich życie, gorąco prosiłeś: "Wytrwajcie w miłości mojej!" Jezu! Niech nigdy nie wyczerpie się moja wiara. Jezu! Niech nigdy nie zgaśnie moja miłość. Jezu! Niech nigdy nie złamie mnie rozpacz. Niech Twoja Miłość zwycięży we mnie wszelkie zło i śmierć. „Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość.”

XIII – Jezus zdjęty z krzyża
Kiedyś stałam oniemiała przed Krzyżem i pytałam. Po co? Dlaczego? Jaki to ma sens? Kiedyś, patrząc na Krzyż, odwracam z zażenowaniem i niesmakiem oczy, myśląc: Cóż za makabra! Jakie to nieludzkie i okrutne. Jaki okrutny i nieludzki jest Bóg, który w ten sposób potraktował Swojego Syna, który pozwala na cierpienie, który dopuszcza na nas nieszczęścia. Chrześcijaninem i uczniem Chrystusa staję się dopiero wtedy, gdy odkrywam, że to właśnie dla mnie i za mnie, Jezus wspiął się na Krzyż i stoczył zwycięski bój ze złem i śmiercią. Nigdy nie zapomnę dnia, gdy odkryłam wzruszona, że to właśnie dla mnie i za mnie umarłeś na Krzyżu. Tamtego dnia upadłam na kolana i wyszeptałam: Jezu, w Twoje ręce oddaję siebie, moje życie oraz wszystkich, których kocham. „ Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Nauczycielu!”

XIV – Jezus złożony do grobu
Tyle osób uwierzyło w Miłość Boga do człowieka i kroczy śladami Chrystusa. Czy tęsknię za Królestwem, które nie jest z tego świata? Czy jestem wierna Bożym przykazaniom? Droga do Nieba wydaje się prosta. Wystarczy kochać Boga i człowieka. Czemu zatem na tej drodze tak często upadam? Czemu ciągle się potykam o te same głazy moich grzechów? Pragnę Nieba i pragnę być blisko Ciebie, ale jestem słaba i nieustannie Cię zawodzę. Jezu... Twoja Miłość mnie zawstydza i onieśmiela. Nie potrafię tak jak Ty kochać każdego człowieka. Nie widzę w innych ludziach moich braci i sióstr. Tak łatwo się niecierpliwię i zbyt szybko wydaję potępiające wyroki. Wybaczasz mi, chociaż nieustannie Cię ranię. Jesteś jedyną Osobą, której bezgranicznie ufam i Jedyną, na której mogę zawsze polegać. Dlatego z całych sił trzymam się Twoich słów i wciąż do Ciebie powracam, zawracając ze ścieżek zła. Powiedziałeś, że nic nie wyrwie nas z Twoich rąk i nie oddzieli od Twojej Miłości. Jak św. Piotr wołam zatem zawstydzona: „«Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny».” I jak uczniowie spieszący do Emaus gorąco proszę: „«Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił».” Wiem dobrze, że tylko Ty masz słowa życia wiecznego, że Jesteś najpewniejszą Drogą, jedyną Prawdą i niekończącym się  Życiem. Poza Tobą nie ma nic. Poza Tobą jest nicość. Gdy postawię na Ciebie, to mogę wszystko. Mogę powstać, choćbym upadła na samo dno upodlenia. Mogę przeskoczyć ponad śmierć do życia. Mogę zwyciężyć egoizm i wygrać Miłość - Ciebie. "Ja jestem Pan, i nie ma innego. "